Wyspa kanibali. Czy drugi…
Wyspa kanibali.
Czy drugi człowiek jest bez problemu w stanie zjeść drugiego człowieka?
Historia zesłania 6 tysięcy ludzi bez jedzenia na Rosyjską wyspę Nazino pokazuje, że tak nigdy, bowiem w ówczesnej historii ludzkości nie odnotowano takiego bestialstwa.
Trudnie początki:
Jest 5 maja 1933 roku Dimitri Zepkow dostaje list, w którym ma przygotować się na przyjście 6 tyś skazanych. W wśród nich znakomitą większość stanowią jedynie drobni kryminaliści a nawet osoby skazanie za takie wpadki jak brak dokumentów podczas kontroli. W głowie Zepkowa pojawia się jedna myśl, z czego Ci ludzie będą się tu utrzymywać? Bez dachu nad głową, beż jakiejkolwiek odzieży oraz pożywienia.
Nazino to mała wyspa licząca około 3 km długości i 500–600 metrów szerokości.. Jest 16 maja lub 18 maja 1933 roku na wyspę przybywa 4556 mężczyzn oraz 332 kobiety skazani zostają na wyspę przetransportowani w katastrofalnych warunkach (łodziami przeznaczonymi do transportu drewna).
Skazani zaraz po przybyciu dostają jedynie 0.5 kg maki na głowę, którą sypano prosto do nadstawianych garści. Więźniowie pierwszego dnia po przydziale przygotowali swój pierwszy posiłek – wykopali dołki w ziemi, do których wysypali mąkę oraz zalali wodą przygotowane w ten sposób jedzenie spożywali prosto z dołów.
Pierwsze akty kanibalizmu:
Jest 24 maja 1933 roku, obozowy lekarz notuje 71 zgonów, pięć ciał posiadało wycięte serca, wątroby oraz płuca. Odnotowano również liczne pocięte kawałki ludzkiego mięsa.
Sytuacja na wyspie pogorszyła się 25 maja 1933 roku, gdy przybył kolejny transport z więźniami. Tym razem 1500 „elementów zdeklasowanych” wyprowadzono na brzeg. Ich stan zdrowia był jeszcze gorszy niż pierwszej grupy. To głównie nowi więźniowie stali się kolejnymi ofiarami kanibali z Nazino. W pierwszej kolejności ginęły młode kobiety. Po śmierci z ich ciał odcinano wszystkie miękkie części, które następnie gotowano i zjadano.
Nawet lekarze nie mogli się czuć bezpiecznie. Jeden z nich, Jakim Iwanowicz, został cudem uratowany przez strażnika tuż przed zabiciem i zjedzeniem. Kilka dni później przerażony opuścił wyspę. Komendanci nie mogli dłużej ignorować tego, co działo się na Nazino. Pierwszy udokumentowany przypadek ludożerstwa zanotowano w protokole w dniu 29 maja 1933 roku. O morderstwo i kanibalizm oskarżono 3 mężczyzn, w wieku od 20 do 30 lat. Osadzono ich w więzieniu w Aleksandrowskoje. Kolejnych 3 więźniów schwytano 2 dni później. Zostali skazani na śmierć, a wyroki natychmiast wykonano.
Dwa tygodnie później wyspa była już praktycznie pusta, w oficjalnym raporcie z dnia 12 czerwca odnotowano na wyspie jedynie 157 skazanych, co zatem stało się z 2856 skazańcami? – Zaginęli bez śladu. Jeden z ocalałych skazanych zeznała później oficjalnie „Jak się szło po wyspie, to się widziało mięso zawinięte w szmaty.
Jedne zwłoki pozbawione były głowy i genitaliów. Wśród ludzi zaczęła się walka o przeżycie. Zanikły wszelkie oznaki moralności, człowieczeństwa i współczucia. Każdy chciał przeżyć. A żeby przeżyć – trzeba było jeść!”
Ani strażnicy, ani komendanci nie reagowali. Nie podjęto żadnych działań w celu zapobiegania aktom kanibalizmu wśród zesłańców. Pojawił się też problem natury prawnej – kodeks karny w ZSRR nie przewidywał kary za kanibalizm, więc strażnicy nie chcieli traktować nekrofagii, jako przestępstwo. Obozowi lekarze robili wszystko, aby zbagatelizować akty ludożerstwa. Według nich więźniowie dopuszczali się kanibalizmu, ponieważ „do tego nawykli” oraz „od dawna je praktykowali”. W swoich notatkach zapisali, że kryminaliści nie rozpoczęli aktów kanibalizmu na wyspie, a jedynie swoje upodobania do ludożerstwa przenieśli tutaj.
12 czerwca pozostało tam ostatnich 157 osób, które były jednak zbyt chore, aby mogły zostać wywiezione. Pozostawiono ich samych na pewną śmierć.
#historia #mordercy #rosja #ciekawostki #ciekawostkihistoryczne #innastronaswiata