Piękny materiał o Polakach,…
Piękny materiał o Polakach, którzy pomagali Żydom.
79-letni Antoni Bocheński mówi, że z pewną niechęcią do Sprawiedliwych zetknął się już zaraz po wojnie (wtedy jednak nikt ich tak nie nazywał). Jego rodzice ukrywali w stodole w Michowicach czwórkę dzieci. – Tuż po wojnie nikt z tego nie robił żadnego bohaterstwa – wspomina.
Gdy po wejściu do wsi Rosjan 15 stycznia 1945 r. Salcia, Janek, Lubka i Moniek Granatowie wyszli z kryjówki, którą w sianie przygotował im ojciec Antoniego, poszli do Dzierżoniowa i na wiele lat słuch o nich zaginął.
– Nie było się czym chwalić – mówi Bocheński. – Ukrywanie Żydów przynosiło raczej ujmę niż chwałę. Jeden z sąsiadów ze wsi mówił nam, że bardzo źle zrobiliśmy, ratując tych Żydów, bo nie zasługują na naszą pomoc z powodu swojej religii.
Antonina Wyrzykowska z Janczewka koło Jedwabnego przez ponad dwa lata przechowywała w chlewie siedmioro ludzi. „Zaznaczam, że byli bez centa – pisała we wspomnieniach – nie chodziło mnie o pieniądz, ale o ratowanie życia ludzkiego”.Już po wyzwoleniu została za to pobita przez sąsiadów. W marcu 1945 r., opowiada, zażądali wydania ostatniego ukrywającego się w jej gospodarstwie Żyda. Gdy Wyrzykowska odmówiła, została dotkliwie pobita przez sześciu mężczyzn. „Po wyzwoleniu byłam wielokrotnie bita, więc musiałam opuścić rodzinne strony” – pisała. Osiedliła się w Bielsku Podlaskim, gdzie przy wsparciu jednego z ocalonych kupiła gospodarstwo rolne. Po śmierci męża wyjechała do USA. Jeszcze w ostatnich latach Wyrzykowska bała się ujawnić prawdę o okolicznościach zbrodni w Jedwabnem, a listy, które dostawała od ocalonych, paliła zaraz po przeczytaniu. Dziewięć lat temu burmistrz Jedwabnego, by zmyć antysemicką hańbę z miasteczka, wpadł na pomysł, by miejscowej szkole nadać imię Antoniny Wyrzykowskiej. Pomysł był dobry, ale radni się na to nie zgodzili.https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/spoleczenstwo/1503822,1,ukrywali-zydow-dzis-sami-sie-ukrywaja.read
#neuropa #polityka #historia
Powered by WPeMatico