#historia #niemcy…
#historia #niemcy #neuropahttps://www.wykop.pl/link/4189819/obergefreiter-hans-gabler/ Zapytał mnie, czy jestem partyzantem. Odpowiedziałem nieufnie, że jestem Polakiem. On znów: czy jestem partyzantem – ja że jestem Polakiem – i tak w kółko. No i w końcu wyjaśnił, że nie mówi: Banditen, tylko Partisanen, bo bandyci to jesteście nie wy, Polacy, ale my, a prawdziwymi bandytami są ci z Szucha (używał oczywiście niemieckich nazw ulic). To nie jest praca dla ciebie i nie dla twoich kolegów – mówił dalej. Ty będziesz pracował rąbiąc drzewo na opał dla samochodów (brakowało Niemcom benzyny, więc używali jako paliwa gazu produkowanego przez spalanie drewna w specjalnych piecach umieszczonych za szoferkami ciężarówek). Zapytał, czy nie jesteśmy głodni. Odpowiedziałem, że owszem, od dwóch tygodni żywiliśmy się tylko tym, co znaleźliśmy w opuszczonych ogródkach. Wysłał zatem podwładnego, jeńca-Rosjanina Aleksa do oficerskiej kantyny po zupę, a później zadbał o mleko i czekoladę dla dzieci. Doradził, żebyśmy sprowadzili tu rodziny, bo w takich czasach lepiej być razem. Powiedzieliśmy, że się ukrywają, więc za naszą zgodą zorganizował ich „nakrycie” przez jego ludzi. Odbyło się ono dla niepoznaki z całym hitlerowskim sztafażem: wrzaskami, strzałami (w powietrze jednak tylko) itp. Jakież było zdziwienie naszych kobiet, gdy w pewnym momencie zobaczyły mnie stojącego pod rękę z podoficerem niemieckim. – Gdy będziecie mieli szczęście, to ja, nie kto inny, dostanę rozkaz odesłania was na Szucha – powiedział – i wyślę was na drogę życia. Poślę was na Rakowiecką, gdzie jest Toten-Kopf Sandarte, a nie Gestapo. Gdy będziecie przechodzili przez Szucha, to na wszelki wypadek przyspieszcie kroku, a przez Plac Unii biegnijcie – bo nic nie wiadomo. I tak się później stało. Ocaleliśmy.